W
czasach największej popularności gry Dungeons
& Dragons,
spragnieni rozrywki w stylistyce fantasy
widzowie i czytelnicy żyli w krótkim okresie, gdy mogli przebierać
w filmach, realizowanych w ich ulubionym gatunku. Początek lat 80.
przyniósł ze sobą klasyki w postaci ostatniej produkcji z efektami
stopmotion
mistrza Raya Harryhausena Zmierzch
tytanów
(Clash
of the Titans,
1981) czy pokazujący nową, lecz krótko istniejącą formę efektów
specjalnych, Pogromca
smoków (Dragonslayer,
1981).
W roku 1982 na ekranach kin pojawił się debiut kultowego
reżysera Alberta Pyuna Miecz
i czarnoksiężnik
(The
Sword and the Sorcerer),
mający za zadanie zdominować rynek produkcji spod znaku magii i
miecza.
Film,
promowany jako wysokobudżetowe dzieło, doczekał się jednak dość
marginalnej popularności, nie tylko z powodu nękających go
przywar, lecz także dlatego, że niedługo potem został przyćmiony
przez konkurencyjnego Conana
Barbarzyńcę
(Conan
the Barbarian,
1982). Obecnie Miecz
i czarnoksiężnik
darzony
jest szczególną miłością przez fanów produkcji uznawanych za
tzw. guilty
pleasures.
Choć nie da się zaprzeczyć, iż jest to produkcja pełna
niedociągnięć i narracyjnego bałaganu, to nie można jej też
odmówić pomysłowości oraz widocznej przyjemności twórców z jej
tworzenia, która wylewa się strumieniami z ekranu.
Film
rozpoczyna się, gdy podstępny król Cromwell przywraca do życia
demonicznego czarnoksiężnika Xusię, by z jego pomocą podbić
królestwo Ehdan. Pod koniec zwycięskiej wojny Cromwell postanawia
jednak zabić maga, obawiając się jego potęgi. Postanawia też
zabić rodzinę króla Ryszarda, władcy Ehdanu, by spokojnie rządzić
podbitym królestwem. Zgodnie z przypuszczeniami widza, złemu władcy
plany nie do końca się powiodły. Ponad 20 lat po zdobyciu
największego trofeum przez Cromwella, zarówno Xusia, jak i Talon –
syn Ryszarda – żyją i pragną zemsty na dyktatorze.
Z
tej dwójki to Talon jest tu głównym bohaterem. Jest on skorym do
bitki wojownikiem, wzorowanym na herosach z prozy Roberta E. Howarda.
Postanawia on dołączyć do rebelii przeciw Cromwellowi w zamian za
obietnicę spędzenia nocy z księżniczką Alaną. Młodzieniec
wyraźnie nie ma więc kłopotów ani z sięganiem po kobiety, ani z
sięganiem po miecz. Niestety, ma za to poważne kłopoty z ekranową
prezencją. Jedną z głównych wad produkcji jest nijakość jej
bohaterów, którym ciężko zaciekawić widza. Również mało
wiarygodnie wypada umieszczanie różnych postaci z przeszłości
Talona, którzy pojawiają się w ciężkich chwilach gotowi nieść
mu pomoc. Dodatkowe upstrzenie wszystkiego prostą intrygą oraz
średnio zgranymi ze sobą scenami dopełnia negatywnego wrażenia.
Na
domiar złego kuleje choreografia scen akcji, które są wykonane
dość prost(ack)o. Unosi się nad nimi także humorystyczna
atmosfera przaśnej rąbanki, z dymem puszczająca jakiekolwiek
możliwości generowania uczucia zagrożenia i suspensu. Żarty, jak
i wymuszony przyjętym gatunkiem charakter bohatera-macho, także nie
obfitują w udane pomysły, a kilka lekko zabawnych one-linerów
okazuje się próżnym wysiłkiem, niezdolnym do rozruszania
skostniałych dialogów.
Na
szczęście, od czasu do czasu, Pyun i jego ekipa potrafią zaskoczyć
widza zapadającą w pamięć ideą, dodającej kiczowatego uroku
fantastycznej burdzie. Przede wszystkim pozytywnie wypadają prawie
wszystkie sceny z Xusią. Jego przebudzenie na początku, jaskinia
pośrodku oraz transformacja pod koniec filmu są największymi
wizualnymi atrakcjami i jako jedyne usprawiedliwiają dodanie
etykiety fantasy do gatunku oznaczającego produkcję. Tym bardziej
więc razi, że wątek czarnoksiężnika jest tak marginalny, a
straszenie nas jego osobą wypada mało przekonująco, gdy wszelkie
starcia z nim są szybkimi pojedynkami, w których Xusia nie popisze
się zbytnią różnorodnością magicznego oręża. Z plusów należy
wymienić także miecz dzierżony przez Talona. Posiadający trzy
ostrza, potrafi on wystrzelić dwa z nich w dowolnym momencie,
zabijając wroga. Pomysłowy i bardzo efektowny gadżet. Szkoda, że
w filmie nie ma ich więcej. Mniej pozytywnie wypadają aktorzy, z
których część stoi tutaj u progu dość bogatych karier w
Hollywoodzkiej fabryce snów.
Mimo
kilku zalet, wady przeważają. Tak też produkcja nie wytrzymała
próby czasu; strącił on ją do lochu, z którego Talon wygrzebuje
się z rzadka, gdy jakiś miłośnik dziwnych produkcji z
przeszłości, czy też poszukujący doznań w stylistyce kina
fantasy, potrzebuje magicznych wrażeń. I rzadko kiedy się zawodzi,
gdyż zwykle jest świadom, czego szuka i czego ma oczekiwać od
wykopanego znaleziska. I to jemu należy polecić obcowanie zMieczem
i czarnoksiężnikiem.
Tymczasem
tuż przed napisami końcowymi twórcy każą nam uważnie wypatrywać
kontynuacji przygód bohaterskiego śmiałka Talona, opatrzonej
epickim tytułem Tales
of the Ancient Empire.
Do antycznego imperium mieliśmy zajrzeć niebawem po zakończeniu
pierwszej przygody, lecz w formie odległej od pierwowzoru udało się
to uczynić dopiero w 2010 roku, gdy Albert Pyun przypomniał sobie o
danej na początku kariery obietnicy (i zebrał na nią budżet). To
jest już jednak zupełnie inna historia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz