czwartek, 4 maja 2017

"Miecz i czarnoksiężnik" (The Sword and the Sorcerer, Albert Pyun, 1982)

W czasach największej popularności gry Dungeons & Dragons, spragnieni rozrywki w stylistyce fantasy widzowie i czytelnicy żyli w krótkim okresie, gdy mogli przebierać w filmach, realizowanych w ich ulubionym gatunku. Początek lat 80. przyniósł ze sobą klasyki w postaci ostatniej produkcji z efektami stopmotion mistrza Raya Harryhausena Zmierzch tytanów (Clash of the Titans, 1981) czy pokazujący nową, lecz krótko istniejącą formę efektów specjalnych, Pogromca smoków (Dragonslayer, 1981). W roku 1982 na ekranach kin pojawił się debiut kultowego reżysera Alberta Pyuna Miecz i czarnoksiężnik (The Sword and the Sorcerer), mający za zadanie zdominować rynek produkcji spod znaku magii i miecza.

Film, promowany jako wysokobudżetowe dzieło, doczekał się jednak dość marginalnej popularności, nie tylko z powodu nękających go przywar, lecz także dlatego, że niedługo potem został przyćmiony przez konkurencyjnego Conana Barbarzyńcę (Conan the Barbarian, 1982). Obecnie Miecz i czarnoksiężnik darzony jest szczególną miłością przez fanów produkcji uznawanych za tzw. guilty pleasures. Choć nie da się zaprzeczyć, iż jest to produkcja pełna niedociągnięć i narracyjnego bałaganu, to nie można jej też odmówić pomysłowości oraz widocznej przyjemności twórców z jej tworzenia, która wylewa się strumieniami z ekranu.

Film rozpoczyna się, gdy podstępny król Cromwell przywraca do życia demonicznego czarnoksiężnika Xusię, by z jego pomocą podbić królestwo Ehdan. Pod koniec zwycięskiej wojny Cromwell postanawia jednak zabić maga, obawiając się jego potęgi. Postanawia też zabić rodzinę króla Ryszarda, władcy Ehdanu, by spokojnie rządzić podbitym królestwem. Zgodnie z przypuszczeniami widza, złemu władcy plany nie do końca się powiodły. Ponad 20 lat po zdobyciu największego trofeum przez Cromwella, zarówno Xusia, jak i Talon – syn Ryszarda – żyją i pragną zemsty na dyktatorze.

Z tej dwójki to Talon jest tu głównym bohaterem. Jest on skorym do bitki wojownikiem, wzorowanym na herosach z prozy Roberta E. Howarda. Postanawia on dołączyć do rebelii przeciw Cromwellowi w zamian za obietnicę spędzenia nocy z księżniczką Alaną. Młodzieniec wyraźnie nie ma więc kłopotów ani z sięganiem po kobiety, ani z sięganiem po miecz. Niestety, ma za to poważne kłopoty z ekranową prezencją. Jedną z głównych wad produkcji jest nijakość jej bohaterów, którym ciężko zaciekawić widza. Również mało wiarygodnie wypada umieszczanie różnych postaci z przeszłości Talona, którzy pojawiają się w ciężkich chwilach gotowi nieść mu pomoc. Dodatkowe upstrzenie wszystkiego prostą intrygą oraz średnio zgranymi ze sobą scenami dopełnia negatywnego wrażenia.

Na domiar złego kuleje choreografia scen akcji, które są wykonane dość prost(ack)o. Unosi się nad nimi także humorystyczna atmosfera przaśnej rąbanki, z dymem puszczająca jakiekolwiek możliwości generowania uczucia zagrożenia i suspensu. Żarty, jak i wymuszony przyjętym gatunkiem charakter bohatera-macho, także nie obfitują w udane pomysły, a kilka lekko zabawnych one-linerów okazuje się próżnym wysiłkiem, niezdolnym do rozruszania skostniałych dialogów.

Na szczęście, od czasu do czasu, Pyun i jego ekipa potrafią zaskoczyć widza zapadającą w pamięć ideą, dodającej kiczowatego uroku fantastycznej burdzie. Przede wszystkim pozytywnie wypadają prawie wszystkie sceny z Xusią. Jego przebudzenie na początku, jaskinia pośrodku oraz transformacja pod koniec filmu są największymi wizualnymi atrakcjami i jako jedyne usprawiedliwiają dodanie etykiety fantasy do gatunku oznaczającego produkcję. Tym bardziej więc razi, że wątek czarnoksiężnika jest tak marginalny, a straszenie nas jego osobą wypada mało przekonująco, gdy wszelkie starcia z nim są szybkimi pojedynkami, w których Xusia nie popisze się zbytnią różnorodnością magicznego oręża. Z plusów należy wymienić także miecz dzierżony przez Talona. Posiadający trzy ostrza, potrafi on wystrzelić dwa z nich w dowolnym momencie, zabijając wroga. Pomysłowy i bardzo efektowny gadżet. Szkoda, że w filmie nie ma ich więcej. Mniej pozytywnie wypadają aktorzy, z których część stoi tutaj u progu dość bogatych karier w Hollywoodzkiej fabryce snów.

Mimo kilku zalet, wady przeważają. Tak też produkcja nie wytrzymała próby czasu; strącił on ją do lochu, z którego Talon wygrzebuje się z rzadka, gdy jakiś miłośnik dziwnych produkcji z przeszłości, czy też poszukujący doznań w stylistyce kina fantasy, potrzebuje magicznych wrażeń. I rzadko kiedy się zawodzi, gdyż zwykle jest świadom, czego szuka i czego ma oczekiwać od wykopanego znaleziska. I to jemu należy polecić obcowanie zMieczem i czarnoksiężnikiem.

Tymczasem tuż przed napisami końcowymi twórcy każą nam uważnie wypatrywać kontynuacji przygód bohaterskiego śmiałka Talona, opatrzonej epickim tytułem Tales of the Ancient Empire. Do antycznego imperium mieliśmy zajrzeć niebawem po zakończeniu pierwszej przygody, lecz w formie odległej od pierwowzoru udało się to uczynić dopiero w 2010 roku, gdy Albert Pyun przypomniał sobie o danej na początku kariery obietnicy (i zebrał na nią budżet). To jest już jednak zupełnie inna historia...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz